– Stan wojenny był być może najgorszym wydarzeniem w naszej historii, bo ludzie, którzy mieli służyć obywatelom wypowiedzieli wojnę tym, którzy kochali Polskę i pragnęli jej wolności. Obecnie wielu próbuje wykorzystać tą smutną rocznicę do budowania swojego kapitału politycznego – mówił Roman Jakim podczas uroczystości upamiętniających 35 rocznicę wprowadzenia stanu wojennego.
Rzeszowskie uroczystości upamiętniające 35 rocznicę wprowadzenia stanu wojennego zakończyła Msza św. w kościele Farnym, odprawiona w intencji Ojczyzny i ofiar stanu wojennego. Uroczystej koncelebrze przewodniczył ks. biskup Edward Białogłowski, a kazanie wygłosił ks. dr Ireneusz Folcik.
W kazaniu ks. Folcik powiedział m.in. – Nie słowa się liczą, tylko czyny. Autorzy stanu wojennego utrzymują, że wprowadzono go celem uchronienia Polski przed grożącą jej interwencją sowiecką. Nie jest to jednak prawdą, gdyż przygotowania do jego wprowadzenia rozpoczęły się już ponad rok wcześniej. 13 grudnia 1981 roku nad Polską zgasło zapalone przez „Solidarność” światło wolności. Zawsze tak jest, gdy od rozumu ważniejsza jest siła. Od pierwszych chwil stanu wojennego z „S” był Kościół; dlatego ginęli księża. Mrok tamtej nocy rozjaśniały słowa Ojca Świętego, który postawił sprawę Polski przed światem. Myśleliśmy, że gdy stan wojenny się skończy, to skończy się także walka z Kościołem i prawdą. Niestety tak się nie stało, a obecnie walka ta odbywa się w sposób bardzo perfidny – kontynuował ks. Folcik. – Pamięć stanie wojennym ulega manipulacji, by nie było wiadomo, kto wtedy kim był i co wtedy robił. Ludzie władzy okresu stanu wojennego stają dziś w jednym szeregu z ludźmi, którzy utracili władzę w wyniku demokratycznych wyborów. Słychać ich aroganckie krzyki wzywające na barykady przeciwko legalnie wybranej władzy. Ale ataki te świadczą o tym, że idziemy w dobra stronę. W sierpniu 1980 roku rozpoczęli Polacy marsz ku nowej Polsce. Marsz ten próbowano zatrzymać wprowadzając stan wojenny. Ale marsz ten trwa i trzeba go kontynuować Nie wolno nam się cofnąć, by nie zmarnować dobra zapoczątkowanego w Sierpniu 1980 roku!
Po mszy uczestniczący w niej członkowie i sympatycy „S”, poprzedzani przez poczty sztandarowe, przeszli na dziedziniec kościoła pod krzyż misyjny, pod którym w okresie stanu wojennego gromadzili się działacze zdelegalizowanej „S”.
Uroczystości pod krzyżem zapoczątkowało odśpiewanie pieśni „Ojczyzno ma” i modlitwa za poległych w okresie stanu wojennego.
Przemówił Roman Jakim, przewodniczący Regionu Rzeszowskiego „S”. – Cieszę się, że możemy dzisiaj obchodzić tą smutną rocznicę w wolnej Polsce. Stan wojenny był być może najgorszym wydarzeniem w naszej historii, bo ludzie, którzy mieli służyć obywatelom wypowiedzieli wojnę tym, którzy kochali Polskę i pragnęli jej wolności. Wspominamy tych, którzy polegli, co oddali życie za Polskę, zamordowani przez milicję i służbę bezpieczeństwa, ale także tych działaczy „S”, którzy przed stanem wojennym, w stanie wojennym i później prowadzili ludzi kochających Polskę drogą, która doprowadziła nas do dnia dzisiejszego. Obecnie wielu próbuje wykorzystać tą smutną rocznicę do budowania swojego kapitału politycznego. Myślę, że tak, jak modlimy się za naszych przyjaciół, powinniśmy także pomodlić się za nich, by Patronka Rzeszowa, Matka Boska Rzeszowska, wyprosiła im opamiętanie. Żeby zrozumieli, co jest dobrem, a co jest złem i żeby pokochali Polskę, taką jaka ona jest.
Obchody rocznicowe zakończyło złożenie pod krzyżem kwiatów, zapaleniem zniczy i odśpiewanie Hymnu Narodowego.
je-kl
Galeria zdjęć z uroczystości >>>
Pełna treść kazania:
Przesłanie Ewangelii (Mt 21, 28-32), którą wysłuchaliśmy jest bardzo jasny: liczą się czyny, a nie słowa. Nie ten syn, który obiecał, ale ten, który poszedł do pracy w winnicy swego ojca wypełnił jego wolę. W świetle Bożego słowa popatrzmy na stan wojenny, jego konsekwencje i nasze zadania dzisiaj.
W wypowiedziach autorów stanu wojennego dominuje opinia, że został on wprowadzony 13 grudnia 1981 r. , by uchronić Polskę przed interwencją sowiecką. Prawda jest jednak inna. Przypomnijmy, że stan wojenny władze PRL przygotowywały już od sierpnia 1980 r. Operację ukryto pod kryptonimem ,,Lato 80”, a kierował nią gen. Bogusław Stachura. Pierwszą datą stanu wojennego był 11 listopad 1980 r. Do jego realizacji nie doszło, choć gotowe już były plakaty obwieszczające stan wojenny. Przygotowywano się dalej. Zmobilizowano emerytowanych funkcjonariuszy MO i SB w liczbie około 60 tyś osób , a także 18 tyś członków ORMO. Kolejne akcje tego sztabu określono mianem ,,trapez”, a potem ,,Wiosna 81”, gdy czyniono w marcu 1981 r. kolejną przymiarkę do wprowadzenia stanu wojennego.
W czerwcu 1981 Jaruzelski mówił: ,,Musimy trwać na pozycjach określających socjalizm w Polsce”. Lista osób przygotowana do internowania wynosiła 13 tyś. Wzmocniono jednostki ZOMO, cenzura otrzymała 200 nowych pracowników. Gotowe były siły MSW liczące 200 tyś osób. 2 grudnia 1981 r. gen. Stachura wprowadził w podległych mu jednostkach stan podwyższonej gotowości bojowej. 12 grudnia o godzinie 19 gen. Kiszczak wydał rozkaz przystąpienia do operacji ,,Brzoza 81” – co oznaczało wprowadzenie stanu wojennego. Tę sytuację opisuje wiersz:
,,To ciało gwoździe w dłoniach ma
Nad ciałem krąży czarna wrona
Jak całun jest grudniowa mgła
O patrz! Ojczyzna twoja kona
Bagnetem mu przebili bok
Cierniowa Jego jest korona
Mieliśmy jeden polski rok
O patrz! Ojczyzna twoja kona”
Cztery dni później (17.12) zabito 9 górników w kopalni ,,Wujek” – ,,Płoną znicze ku zabitych chwale
Ale zgasła nadzieja na potem
Gdzie twe czyste ręce, generale?”
Ten dramat Polaków tak opisuje poetka Teresa Boguszewska:
,,Moja Polska poszarzała
Jak kobiety twarz zmęczonej
Bez uśmiechu bez nadziei
W posmutniałej troską oczach
Moja Polska zagubiona
Stoi na rozstajnych drogach
Z krzyżem cierpień na ramionach
Tak bolesnych jak Golgota
Moja Polska przerażona
Brakiem chleba, brakiem prawdy
Choć najświętszych uczuć godna
Dźwiga brzemię obcej hańby
Moja Polska zapłakana
Łzami matek nad grobami
Patrzy czernią otulona
Droga ściele się krzyżami
Moja Polska zatroskana
Losem dzieci swych najlepszych
Uwięzionych i wygnanych
Rozrzuconych gdzieś po świecie
Moja Polska rozmodlona
By polskości nie zagubić
Wraz z Maryja w Jej kościołach
Udręczony Naród tuli”.
13 grudnia 1981 r. nad Polską zgasło rozpalone przez ,,Solidarność” światło wolności. Noc stanu wojennego i jego konsekwencje to wiele zła, krzywd i zbrodni, a nie działanie ,,kulturalne”. Zawsze tak jest, gdy od racji ważniejsza jest siła. Od początku przy cierpiącym narodzie był Kościół. Niezliczone interwencje w sprawie internowanych, uwięzionych i ich rodzin, obrona miejsc pracy i otworzenie świątyń dla twórców kultury, tworzą heroiczną kartę Kościoła w latach 80 – tych, który na ołtarzu Ojczyzny złożył też krew księży męczenników – Popiełuszki, Zycha, Suchowolca i Niedzielaka.
Noc stanu wojennego – zbrodni przeciw Narodowi i Ojczyźnie rozświetlały słowa solidarności i wsparcie Ojca Świętego – Jana Pawła II. Od pierwszych chwil mówił do nas, o nas i za nas. Stawiał sprawę Polską przed sumieniem świata. Trzeba wiedzieć, że w wigilię 1981 r. także w Pałacu Apostolskim na Watykanie paliła się w oknie świeca na znak solidarności z Narodem.
Myśleliśmy, że jak się skończy stan wojenny, to nie będzie walki z Narodem, z Bogiem i Kościołem, a jest i to bardzo perfidna. Na różnych polach. To nie jest niespodzianka. Zapowiedział ją Chrystus, mówiąc: ,,Mnie prześladowali i was będą prześladować”. Szatan może się posługiwać każdym systemem: faszyzmem, komunizmem, czy liberalizmem. Donosy na Polskę do Komisji Europejskich, ataki na sprawujących władzę dzisiaj są tylko świadectwem, że idziemy w dobrym kierunku, że wierni Bożej prawdzie chcemy odzyskać Ojczyznę.
Niestety, wiele działań sprawiło, że pamięć Polaków uległa manipulacji. W stanie wojennym w jednym szeregu stanęli ideowi komuniści, partyjny beton i wychowankowie Związku Socjalistycznej Młodzieży Polskiej. Jedni chcieli ocalić socjalizm, inni własne kariery. Połączył ich strach i poczucie zagrożenia. Dzisiaj się do tego nie przyznają, przed kamerami kręcą faktami i opinią społeczną.
Pamięć Polaków jest nielubiana przez tych, którzy jako decydenci mieli się nieźle, także w stanie wojennym. Pamięć jest przez nich nielubiana, dlatego zniszczono wiele dokumentów, aby nie było wiadomo, kto był kim i co robił.
Nasza polska pamięć jest niechciana, bo sprawcy tragedii mówią, że to były straszne czasy i nie ma co do nich wracać. Tymczasem trzeba wracać i uczyć dzieci tej historii, aby się nigdy nie powtórzyła, tym bardziej, że sfrustrowani politycy, którym Naród podziękował wzywają do demontażu państwa, do nieposłuszeństwa legalnie wybranej władzy. O tej aberracji czytamy m. i w prasie (Nowiny 9-11.12.2016)
Obrońcy demokracji ostatnio wystosowali list, niezbyt konsekwentny i mądry, za to arogancki krzyk rozpaczy, który wzywa Naród na barykady 13 grudnia, aby pogonić obecną władzę, choć ta wybrana została w demokratycznych wyborach i wciąż utrzymuje poparcie. Ich zdaniem było ono uzyskane głosami szarej masy, która nie wiedziała i nadal nie wie, co czyni. Więc ci, którzy utracili władzę śpieszą z radą i pomocą.: Stańcie 13 grudnia razem z KODEM i krzyczcie, że nie ma demokracji. Może tym razem przyniesie to efekt, a do władzy wreszcie wrócą, ci co trzeba.
Którzy? Pod tym zwięzłym listem podpisali się politycy opozycji i ci którzy konsekwentnie pojawiają się na kolejnych zakodowanych manifestacjach i protestach. W pierwszych rzędach idzie przedstawicielstwo poprzedniego rządu i domaga się przywrócenia demokracji. Trudno zrozumieć o odzyskanie czego walczą ci pokrzywdzeni brakiem władzy. A co ma myśleć zwykły obywatel?. To, że jakoś się tak ostatnio na świecie ,,zrobiło”, że demokracja jest w tedy kiedy wygrywa mój kandydat. Jeśli przegra to jest zamach, skandal i wynik tego, że do urn poszedł nieoświecony motłoch. Ten ironiczny artykuł świadczy, że nie wszyscy ulegli manipulacji.
Pytamy jednak co trzeba zrobić, aby nasza pamięć się odrodziła? To, co robimy dzisiaj. Stajemy w świątyni przed Bogiem i modlimy się za ofiary stanu wojennego. Modlimy się za sprawujących dzisiaj władzę, pana prezydenta Andrzeja Dudę i rząd z panią premier Szydło. Modlimy się za nas samych byśmy oczyścili swoją pamięć i rozpoznali swoje obowiązki wobec Ojczyzny. Przychodzimy do kościoła, aby rozpalać swego ducha, aby nie tylko serce było gorące, ale by umysł przy takim sercu jaśniał, żeby myśl się wyostrzyła, a sumienie chciało czuwać.
Jesteśmy w środku Adwentu, który jest czasem oczekiwania na Zbawiciela. Wspominamy dzisiaj w liturgii św. Łucję dziewicę i męczennicę z Syrakuzy na Sycylii, która chodziła Bożymi drogami. Do takiej trudnej wierności wzywa nas Bóg przez proroka Sofoniasza, ostrzegając tych, którzy stosują ucisk i nie słuchają głosu Pana, a obiecując zbawienie pokornym. Św. Mateusz w Ewangelii pokazuje drogę jaką trzeba iść, a polega ona na wypełnianiu woli Boga.
W ten adwentowy czas przeżywamy 35 rocznicę wprowadzenia stanu wojennego w Polsce, rozumiejąc, że nie możemy się ograniczyć do rozpamiętywania krzywd. Uświadamiamy sobie, że trudne jest zwycięstwo Dobra, ale tylko Dobro ostatecznie zwycięży. Wiemy, że państwo jest mocne nie siła przemocy, ale siła pełnej podmiotowości narodu. Przyszłość Polski kryje się w głębi duchowych mocy Polaków, dlatego winą jest gaszenie ducha, które odbiera nadzieję. My jako Polacy i chrześcijanie o tyle zajdziemy daleko, o ile wierzymy w słuszność obranej drogi, która ukazuje Chrystus i przypomina Kościół. Nasze adwentowe czuwanie ma być dążeniem naprzód i podejmowaniem odpowiedzialności, gdyż chrześcijaństwo jest religią zaangażowania dlatego mamy być obecni w sprawach narodu i społeczeństwa.
W sierpniu 1980 r. rozpoczęli Polacy marsz ku nowej Polsce. Stan wojenny miał ten marsz zahamować. Wiemy jednak, że trzeba ten marsz kontynuować, marsz z zakłamania, niesprawiedliwości, demoralizacji, obłudy wierzących ku prawdzie, sprawiedliwości i pełnej wolności. To wymaga w mądrości i wielu trudów, dlatego jesteśmy w kościele na modlitwie by odnowić ducha Narodu, by wrócić do dekalogu, do Ślubów Jasnogórskich do ideałów ,,Solidarności”. Trzeba wrócić do jedności i współpracy, do bycia jedni dla drugich a nie przeciw sobie, do tego byśmy jeden drugiego brzemiona nosili, byśmy szli krok po kroku naprzód broniąc rodziny, życia ludzkiego, kultury i fundamentów naszej suwerenności, którymi są: wiara w Boga, miłość Ojczyzny i szacunek dla każdego człowieka. Nie wolno się cofać, aby się nie zmarnowało żadne dobro, które wyrosło z sierpnia 1980 r.
Służąc Polsce dzisiaj trzeba wybrać nadzieję, wbrew trudnościom i słabości. Nadzieję, która ma oparcie w Chrystusie, którego wybraliśmy jako Pana i Króla. Nadzieję, która ma oparcie w przeszłości, bo istnieje ciągłość między wojami Mieszka i Chrobrego, rycerzami Jagiełły i Sobieskiego, żołnierzami Piłsudskiego i z Westerplatte, żołnierzami niezłomnymi jak Inka i Zagończyk oraz Pilecki i Ciepliński, których grobów poszukujemy. Nadzieję opartą o działania służących Ojczyźnie dzisiaj, mimo czarnych marszów i zakłamanych protestów, w których jest dużo wulgarności – prywaty, a żadnej racji i troski o Ojczyznę.
Wspominając 35 rocznicę wprowadzenia stanu wojennego modlimy się za Polskę:
Boże błogosław naszej Ojczyźnie.
Chryste, prowadź Polaków drogami Ewangelii.
Duchu Święty wzbudź w nas ducha chrześcijańskiej odpowiedzialności.
Bogurodzico! Wolnego ludu śpiew zanieś przed Boga tron.
Amen.
Ks. Ireneusz Folcik
Rzeszów Fara 13.12.2016 r.