Dzisiaj w Centrum Caritas Polska w Warszawie na specjalnie zwołanej konferencji prasowej, w której udział wzięli m.in. abp Stanisław Gądecki, przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski oraz bp Piotr Turzyński, delegat KEP ds. duszpasterstwa nauczycieli, ogłoszono, że bł. Natalia Tułasiewicz została Patronką nauczycieli polskich.
A już od 28 sierpnia 2010 r. wizerunek błogosławionej widnieje na sztandarze Organizacji Międzyzakładowej NSZZ Solidarność Pracowników Oświaty i Wychowania w Rzeszowie wraz ze słowami Natalii Tułasiewicz skierowanymi do pedagogów: Bądźcie awangardą świata.
Bogusława Buda: Natalia Tułasiewicz zasługuje, by być promotorem pracy nauczycieli:
Natalia Tułasiewicz (1906-1945). Urodzona w Rzeszowie, sakrament chrztu przyjęła w rzeszowskiej farze, która obecnie jest miejscem jej kultu.
Polonistka, nauczycielka, poetka, była osobą nieprzeciętną, entuzjastką słowa i czynu. Chłonna wiedzy, świata, ludzi, kochająca przyrodę i podróże, zafascynowana kulturą, sztuką, muzyką, przejęta ideą apostolstwa ludzi świeckich w zachwycie nad dziełem stworzenia i w radości życia, niestrudzenie, samodzielnie i odważnie szukała swej własnej drogi ku świętości.
W czasie II wojny światowej w 1943 r. wyjechała jako pełnomocnik – emisariusz Rządu Londyńskiego i świecki apostoł do Hanoweru, by pomagać przerażonym i zagubionym pracownikom przymusowym. Słaba fizycznie, silna duchem, po wielu godzinach codziennej, ciężkiej pracy w fabryce, realizowała w skrajnie trudnych warunkach, posługę religijno-społeczno-oświatową.
W wyniku dekonspiracji po wizycie kuriera z Polski więziono ją w Hanowerze, potem w Kolonii. Była w śledztwie torturowana. W 1944 r. odesłano ją z wyrokiem śmierci do obozu w Ravensbrück. Wycieńczona ciężką fizyczną pracą, gruźlicą, głodem, nie ustaje w swojej misji ewangelizacyjnej. I choć marzyła o powojennej pracy literacko-apostolskiej, nie chciała się ukrywać, całkowicie zdana na wolę Bożą.
W Wielki Piątek 30 marca 1945 r. podczas ostatniej selekcji w obozie zakwalifikowano Natalię do stracenia, a 31 marca 1945 r. dokonało się życie Natalii – zabrano ją do gazu. Alianci i Rosjanie stali już u bram obozu.
Kościół potwierdził wielkość heroicznych cnót i świętość ofiary Natalii aktem beatyfikacyjnym 13 czerwca 1999 roku w Warszawie w czasie VI pielgrzymki Jana Pawła II do Ojczyzny.
Poniżej wybrane cytaty z publikacji bł. Natalii Tułasiewicz:
Największym darem życia jest człowiek, jego dobre, czujące serce. Każdy człowiek spotkany przygodnie, choćby i banalny, wart jest tego, by mu poświęcić trochę uwagi (…) Najdroższy mój Przyjaciel mówi mi: Nie oburzaj się, nie złorzecz, potrzebna mi jest Twoja, właśnie Twoja miłość. Dziś potrzebna mi jest Twoja miłość więcej niż kiedykolwiek. Módl się przede wszystkim za nieprzyjaciół, albowiem taka modlitwa jest miłością najwyższej próby – wszystko zaś przez tę właśnie modlitwę będzie Ci przydane. Obdarzam Cię jedną z największych łask – oto nie zabijasz, nie burzysz, ale tworzysz – Miłością!
Jestem ułomnym człowiekiem, ale dzięki łaskom, którymi mnie Bóg obdarzył w szczególnej dobroci swojej, bywam w pewnych chwilach życia dla niektórych ludzi anielską pociechą. (…) Pragnę wysługiwać sobie świętość na ziemi codziennym wysiłkiem dnia i nie oddzielać życia najbardziej szarego od ideałów, ku którym podążam…
Żadne ziemskie dobro nie wypełni tak duszy, aby nie tęskniła za czymś piękniejszym. Uświadomiłam sobie, że tylko Bóg może być tym dobrem ostatecznym, poza które nie sięgamy naszą tęsknotą. Zrozumiałam, że wszystko na świecie, poza Bogiem ma wartość względną, wtedy też zadałam sobie pytanie: „po co żyć?” i odpowiedziałam: Aby drugim czynić dobrze.
Moim przeznaczeniem jest tkwić w życiu, w jego konfliktach, jego rozmaitościach… Nie oddzielam życia szarego od ideałów, ku którym podążam. Wszystko: praca, nauka, sen, jedzenie – wszystko wciągam w swój program doskonalenia się. Trawi mnie w życiu głód podwójny. Głód świętości i piękna. W istocie jest to jedno i to samo. Świętość prawdziwa o cechach renesansowych, oto, co mnie absorbuje wewnętrznie.
Mam odwagę chcieć być świętą. Tylko świętość jest najpełniejszą miłością, więc nie tylko chcę, ale muszę być świętą, nowoczesną świętą, teocentryczną humanistką! Cóż Ci mam, Panie mój, rzec w tej godzinie wołania Twego? Znasz mnie, bo modlę się do Ciebie ustawicznie, modlę się całym życiem. Wiem, że modlitwa milczenia mego i słuchania Twego głosu najpiękniejszą jest dla Ciebie modlitwą. Że raczysz do mnie mówić, miłuję Cię ponad wszystko. Ale gdy skrywasz się przede mną, utajasz, milczysz, o, nawet wtedy po stokroć Cię miłuję goręcej. Wtedy wiem, że mnie uważasz za wartą Getsemani, za kogoś, kto nie śpi, gdy Ty czuwasz, za kogoś, kto wówczas umie być z Tobą. Miłości moja! Jestem. Idę!
Tu dopiero w pełni przekonuję się, jak cenna dla drugich jest moja życiowa samotność i moje powołanie świeckiego apostolstwa. I przekonuję się, jak palącą kwestią jest, aby wyjść z ukrycia własnej kapliczki właśnie ku światu, aby wypełnić tę przepaść, która dzieli świętego w klasztorze od człowieka świeckiego. Powiedziałabym po prostu: wyjdźmy ze świętością w duszy na ulice!
Najdroższy mój Przyjaciel mówi mi: „Nie oburzaj się, nie złorzecz, potrzebna Mi jest twoja, właśnie twoja miłość. Dziś potrzebna Mi jest twoja miłość więcej niż kiedykolwiek. Módl się przede wszystkim za nieprzyjaciół, albowiem taka modlitwa jest miłością najwyższej próby”.
Największym darem życia jest człowiek, jego dobre, czujące serce. Każdy człowiek spotkany przygodnie, choćby i banalny, wart jest tego, by mu poświęcić trochę uwagi.
Chcę nieść Chrystusa, który obrał serce moje za mieszkanie dla siebie, chcę Go nieść wszystkim ludziom spotkanym na ulicach, w tramwaju, w urzędach, w sklepach, w restauracjach, kinach, teatrach, wszędzie!
Żadne ziemskie dobro nie wypełni tak duszy, aby nie tęskniła za czymś piękniejszym. Uświadomiłam sobie, że tylko Bóg może być tym dobrem ostatecznym, poza które nie sięgamy naszą tęsknotą. Zrozumiałam, że wszystko na świecie, poza Bogiem, ma wartość względną, wtedy też zadałam sobie pytanie: po co żyć? I odpowiedziałam na nie: aby drugim czynić dobrze!
Każdy z nas jest ogniwem w łańcuchu przyczyn i skutków, które sięgają nieskończoności (…) W takiej perspektywie sens osobistego życia można zamknąć w słowach: Żyj tak, jakby tylko od jakości Twojego Życia zależał los świata, módl się tak, jakby tylko od Twojej modlitwy zależały dzieje pokoju i wojny (…) Chcę i pragnę w tym łańcuchu być wartością żywą, żywą nie siłą własnych możliwości, ale pokorną i wdzięczną współpracą woli z otrzymanymi od Stworzyciela, Odkupiciela i Ducha darami…