Zmarł bp Jan Niemiec, przyjaciel rzeszowskiej „Solidarności”

Zmarł bp Jan Niemiec, przyjaciel rzeszowskiej „Solidarności”

27 października 2020 r. w szpitalu w Łańcucie, w wieku 62 lat, zmarł ks. bp Jan Niemiec, biskup pomocniczy diecezji kamieniecko-podolskiej na Ukrainie. Zasłużony dla NSZZ „Solidarność”. Orędownik Funduszu Pomocy Kościołowi na Wschodzie utworzonego przez Region Rzeszowski.

Ks. bp Jan Niemiec urodził się 14 marca 1958 r. w Rzeszowie; pochodził z Kozłówka k. Strzyżowa. Studiował w Wyższej Szkole Pedagogicznej w Rzeszowie. W 1980 r. współtworzył na uczelni Niezależne Zrzeszenie Studentów. W czasie studiów uczestniczył w spotkaniach Duszpasterstwa Akademickiego „Wieczernik”. Po studiach wstąpił do Seminarium Duchownego w Przemyślu. 24 czerwca 1987 r. w Przemyślu przyjął święcenia kapłańskie. Jako wikariusz pracował w parafii Matki Bożej Królowej Polski w Stalowej Woli, gdzie wspierał strajkujących o przywrócenie działalności NSZZ „Solidarność” pracowników Huty Stalowa Wola. W tym okresie był inwigilowany i represjonowany. W 1989 r. rozpoczął studia doktoranckie na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim (doktorat obronił w 1998 r. w Instytucie Historii PAN). W 1992 r. wyjechał na Ukrainę, gdzie został wykładowcą w Seminarium Duchownym w Gródku Podolskim, a w 2001 r. – rektorem tej placówki. 21 października 2006 r. został mianowany biskupem pomocniczym diecezji kamieniecko-podolskiej – 8 grudnia r. 2006 r. w Kamieńcu Podolskim przyjął święcenia biskupie. W 2011 r. przekazał rodzinny dom w Kozłówku Fundacji na Rzecz Wszechstronnego Rozwoju Dzieci i Młodzieży „Troska”.
W 2008 r. Krajowy Zjazd Delegatów NSZZ „Solidarność” nadał mu tytuł Zasłużony dla NSZZ „Solidarność”. W 2009 r. został odznaczony Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski; w 2015 r. – nagrodą „Świadek Historii”; w 2018 r. – Krzyżem Wolności i Solidarności; w 2019 r. – medalem Stulecia Odzyskanej Niepodległości.

źródło: diecezja.rzeszowska.pl

Rodzinie i bliskim
śp. bpa Jana Niemca
wyrazy szczerego współczucia
w imieniu Zarządu Regionu Rzeszowskiego NSZZ „Solidarność”
składa
 Roman Jakim, przewodniczący ZR

 

Pogrzeb śp. bpa Jana Niemca odbędzie się 4 listopada o godz. 11.00 w kościele parafialnym w Dobrzechowie.

 

Biskup Jan Niemiec we wspomnieniach

Galeria zdjęć >>>

– Wielokrotnie spotykaliśmy się w Polsce i na Kresach. Wielki Człowiek, dobry dla ludzi, z wielkimi zasługami dla Kościoła, Polski, „Solidarności” i zwykłych, często poranionych ludzi. Spotkałem księdza biskupa Jana Niemca jako człowieka łagodnego, niezmiernie skromnego, głębokiego i bardzo dobrego. Żyjącego wiarą i zasadami. Spotkałem Bożego człowieka. Niech Mu Pan Bóg wynagrodzi.
Wojciech Buczak

„Duch Święty jest naszym patronem”

wywiad z ks. dr. Janem Niemcem, rektorem Wyższego Seminarium Duchownego pw. Świętego Ducha w Gródku na Podolu (Ukraina) – 31 lipca 2005 r. na plebanii w Niewodnej

Ks. rektorowi, przebywającemu na wypoczynku letnim w rodzinnych stronach (pochodzi z Kozłówka), zepsuł się samochód. Zrządzeniem losu trafił do zakładu naprawczego Mariusza Lepaka w Wiśniowej, zarazem prezesa Koła Stowarzyszenia Rodzin Katolickich w parafii Św. Anny w Niewodnej. I tak nawiązała się nić sympatii i pomysł wspólnotowego spotkania na plebanii w Niewodnej, które za aprobatą ks. proboszcza Henryka Czajki odbyło się 31 lipca 2005 r., w niedzielę, po porannej Mszy Świętej. Wzięli w nim udział członkowie koła SRK  i chóru „Harfa”. Prezes Mariusz Lepak powitał wszystkich zebranych, prosząc miłego Gościa, by zechciał opowiedzieć o swojej pracy na Ukrainie. Z tego spotkania powstał wywiad, którego tekst przedstawiamy  poniżej.

Ks. dr Jan Niemiec: Bardzo dziękuję Panu Mariuszowi za zaproszenie i Wam wszystkim za przybycie. Jeżeli już opowiadać o Wschodzie, to warto przypomnieć trochę historii.  Dawna Rzeczpospolita Obojga Narodów składała się z trzech części: Korony, czyli części polskiej, z Litwy, która została przyłączona po Unii Lubelskiej i z Rusi. I właśnie w roku 1795, po rozbiorach, te tereny odpadły od Polski. Tam, gdzie pracuję na Ukrainie, to są tereny, które należały do I Rzeczpospolitej do 1793 roku. Po II rozbiorze Polski weszły one w skład imperium rosyjskiego. Mimo, że Polski tam nie było już ponad 200 lat, ludzie, którzy tam żyją, mówią po polsku, oczywiście językiem polskim trochę łamanym, ale pieśni znają bardzo piękne.

Andrzej Szypuła: Jak wyglądały struktury kościelne na tych terenach?

Ks. dr Jan Niemiec: Będę mówił o diecezji kamieniecko-podolskiej, w której pracuję. Kamieniec Podolski, to miejsce, gdzie, jak opisuje Henryk Sienkiewicz, pan Wołodyjowski wysadził się w powietrze, broniąc twierdzy, która zresztą stoi do dziś. Diecezja nasza istnieje mniej więcej tyle lat, ile przemyska. Jest bardzo stara, z XIV wieku. Jej dzieje były o wiele bardziej skomplikowane i trudne, niż przemyskiej. Tereny te cały czas narażone były na najazdy – a to Tatarzy, a to Turcy, a to powstanie Bohdana Chmielnickiego, potem imperium rosyjskie. Te tereny, to Podole. Znacie pewnie piosenkę „Na Podolu biały kamień”.

Andrzej Szypuła: Jakie są dzieje diecezji kamieniecko-podolskiej?

Ks. dr Jan Niemiec: Do roku 1795 była w składzie I Rzeczpospolitej. W roku 1793, po II rozbiorze Polski, imperium rosyjskie zajmuje m. in. Kamieniec Podolski i prawie całość ówczesnej diecezji.  Caryca Katarzyna II znosi diecezję. Zaczynają się prześladowania, bardzo ostre, wierzących katolików. Po śmierci carycy jej syn i następca car Paweł I przywraca diecezję.  W 1830 roku wybucha powstanie listopadowe, które ma na celu odzyskanie prze Polskę niepodległości. Powstanie zostało stłumione przez carskie wojska rosyjskie. Prześladowania bardzo dotykają ludzi mieszkających na Kresach. Istniało tam wtedy ok.  670 klasztorów, a po represjach, po dwunastu latach, do 1842 roku, zostało tylko 2. Zakonnicy zostają wywiezieni na Sybir, szlachta także (następuje jej deklasacja). Mamy nazwiska  przerabiane na ukraiński. Późniejszym przykładem z Galicji jest chociażby postać abpa Ignacego Tokarczuka, którego przodkowie nazywali się Tokarscy. W czasach carskich około pół miliona ludzi z tych terenów znajduje się na Syberii, część zostaje wcielona do wojska (także szlachta pozbawiona szlachectwa), gdzie służba trwa 20 lat. Dochodzi do prób wynarodowienia ludzi na tych terenach. Ale te lata, to tylko preludium do prześladowań Polaków.  W 1863 roku wybucha drugie powstanie – styczniowe. Po tym powstaniu w 1866 roku car kasuje diecezję kamieniecko-podolską. Biskup i księża, także ludzie świeccy, nieraz z całymi rodzinami, zostają wywiezieni na Syberię lub do Kazachstanu.

Ale mimo to ludzie trwają. W roku 1917 wybucha w Rosji rewolucja lutowa. Car abdykuje, władzę przejmuje Kiereński. To czas, kiedy kościół i inne narodowości mogą odradzać swoją tożsamość. W 1918 roku papież Benedykt XV doprowadza do odnowienia struktur kościelnych na terenie Ukrainy. Zostaje mianowany biskupem ks. Piotr Mańkowski, proboszcz z Kamieńca. Ale czy to trwa długo? Bolszewicy nadchodzą, rewolucja październikowa. W 1920 roku biskup kamieniecki zostaje wypędzony, następuje okres strasznych prześladowań. Rodziny przyznające się do polskości zostają wywiezione na Sybir. Są trzy deportacje, w których zostało wywiezionych na Syberię i inne miejsca Związku Sowieckiego około półtora miliona ludzi. Czy ludzie załamują się? Nie. Pracują z nimi gorliwi duszpasterze. Wtedy na terenie Związku Sowieckiego było ok. 1200 kapłanów. Z tej liczby tylko trzech udało się władzy złamać. Jeden zrzucił sutannę, jeździł na spotkania propagandowe, ale potem i tak władza go rozstrzelała, kiedy nie był już potrzebny. Wielu zginęło. Został z ludźmi m. in. ks. bp Jan Olszański, który już nie żyje. Miałem okazję go poznać. Święty człowiek. Czytałem raport KGB o nim, który go przedstawia jako fanatyka religijnego. Był bity, prześladowany. W 1991 roku papież Jan Paweł II ustanowił go biskupem odrodzonej diecezji kamieniecko-podolskiej. Odradzanie się diecezji następuje właśnie dopiero w roku 1991.  Wcześniej prześladowani byli kapłani, wzywani na rozmowy, wysyłani do łagrów. O. Darzycki, jeszcze żyjący, był 16 lat na Kołymie (temperatura sięga tam 62 st. poniżej zera). Pracował w kopalni złota. Pochodzi z Jagiełły w diecezji przemyskiej. Wielu poszło na śmierć, bo odmawiało różaniec. Dziadek naszego kierowcy w seminarium, za zaśpiewanie Anioł Pański po polsku na pogrzebie, był wleczony przez 4 kilometry i zmarł. Na Ukrainie, która jest spichlerzem Europy, wywoływano sztuczny głód, by zlikwidować właścicieli ziemskich, by wszyscy ludzie poszli do kołchozów. Z głodu umarło ok. 10 mln ludzi. Dochodziło do kanibalizmu. To rzeczy okrutne. Kiedy nie ma Pana Boga, kiedy człowiek stawia się na miejsce Pana Boga, dzieją się rzeczy straszne.

Rok 1991 – następuje odrodzenie kościoła na Ukrainie. Jan Paweł II doprowadza do ustanowienia struktur kościelnych. Powstaje archidiecezja lwowska, gdzie biskupem jest kardynał Marian Jaworski, bliski przyjaciel Jana Pawła II. To on namaszczał go przed śmiercią. Byli razem duszpasterzami u Św. Floriana w Krakowie. Kiedy pojechałem do diecezji kamieniecko-podolskiej w 1992 roku, miała ona obszar prawie taki, jak teraz Polska. Kapłanów nie było, więc ks. bp Jan Olszański postanowił utworzyć seminarium duchowne. Nie było go gdzie umieścić.  Ludzie modlą się na cmentarzach. Kościoły są zburzone, wszystko zniszczone. Tam akurat, gdzie pracuję, mieszkamy na cmentarzu. Nie boję się chodzić po cmentarzach wieczorem. Tam jest budowany kościół, jest dom miłosierdzia, gdzie jest 70 ludzi starszych, chorych, jest także seminarium duchowne pw. Ducha Świętego. Z tego seminarium od 1991 roku, czyli od początku jego istnienia, wyszło ponad 60 kapłanów. Teraz mieliśmy święcenia 7 kapłanów. W tej chwili w seminarium jest 80 kleryków. To jest największe seminarium na terenie byłego Związku Radzieckiego. W seminarium archidiecezji lwowskiej jest 40 kleryków, w Kijowie jest 10, na Białorusi w Grodnie jest podobne seminarium jak nasze. Żyjemy tam, pracujemy, Duch Święty jest naszym patronem. Nie mamy naszych budynków. Seminarium nie ma swojego gmachu. Jesteśmy przy parafii Ks. Marianów. Jak mawiał ks. bp Jan Olszański „Duch Święty jest naszym patronem, niczego nam nie brakuje”.
I powołań nam też nie brakuje.

Andrzej Szypuła: Księże Rektorze, to chyba jest fenomen – ponad dwieście lat zachować polskość – przy takich prześladowaniach, braku księży, kontaktów z kulturą polską, książką…

Ks. dr Jan Niemiec: Działo się tak dlatego, bo po prostu były tam rodziny, które były mocne Panem Bogiem. Rodzina jest fundamentem. Ona zachowuje wartości, tradycje. Bardzo się cieszę, że jest tu Stowarzyszenie Rodzin Katolickich. Przejrzałem gazetki, monografię parafii. Czasem może czegoś brakować, ale jeżeli jest miłość, szacunek dzieci do rodziców, wspólna modlitwa, dobre wychowanie dzieci i młodzieży, jeżeli jest Pan Jezus w tych rodzinach, to one się ostoją, choćby czasem brakowało wielu rzeczy do życia. Powiem uczciwie – jeżeli ktoś w Polsce narzeka, to go zapraszam na Ukrainę. Przestanie narzekać.

Andrzej Szypuła: Jaki jest teraz stosunek władz ukraińskich do działalności Kościoła?

Ks. dr Jan Niemiec: Bardzo pozytywny. Ten stosunek pozytywnie ewoluuje od czasów wizyty Ojca Świętego Jana Pawła II na Ukrainie. Ta pielgrzymka była wielkim darem. Cały Jego pontyfikat jest dla nas wielkim darem. Kiedy papież przyjechał, bardzo mocno go atakowano, szczególnie prawosławie. Nie tyle prawosławie, co jego władza moskiewska. Tymczasem zobaczono człowieka, który jest dobry, który tyle dobrego mówi o Ukrainie. Przez te kilka dni pielgrzymki doszło do ogromnego przewartościowania poglądów. Pułkownik do spraw służb bezpieczeństwa, który się zajmuje sprawami wychowania etycznego, zaprosił mnie na dwa wykłady, by tym wszystkim, którzy prześladowali kościół, powiedzieć o Panu Bogu, o Panu Jezusie,  o zasadach, jak żyć, by nie było kradzieży, zabijania, żeby żyć uczciwie. W sali, gdzie siedziało ponad 200 osób samej „wierchószki”, głosiłem słowo Boże. Wyobraźcie sobie, jaki jest zwrot. Po pielgrzymce Ojca Świętego – wielka życzliwość. Ja osobiście nie doświadczyłem jakichś nieżyczliwości ze strony władz państwowych. Wiem, że są wśród nich ci, którzy prześladowali kościół. Ks. bp Jan Olszański mówił nieraz do nas, księży: „Kochani, ja was proszę, abyście nie grzeszyli, bo wszystko jest na podsłuchu”. Zdarzyło się, że list zaadresowany „Ks. Jan Niemiec, Ukraina” doszedł. Bo ci, co te listy przeglądają, wiedzą, gdzie mieszkam.

Andrzej Szypuła: Czy nadal brakuje księży na Ukrainie?

Ks. dr Jan Niemiec: Na pewno tak. Choć sytuacja w tej chwili powoli się stabilizuje. Świadczy o tym powstanie na dawnym terenie naszej diecezji dwóch nowych: odesko-sewastopolskiej i charkowsko-zaporoskiej. Kiedy przyjechaliśmy na Ukrainę, było na terytorium naszej diecezji 16 aktywnych parafii, w tej chwili – 350. Rozwój jest dynamiczny. Kiedy wśród ludzi pojawia się kapłan, powstaje mała wspólnota. Mam takie doświadczenie – wspólnota, która w 1991 roku liczyła 43 osoby, dziś liczy ich 350. Kiedyś po kolędzie odwiedziłem 168 chat. To było dla mnie cudowne doświadczenie. Trzy miesiące chodziłem. Ci, u których byłem, przyłączali się do nas. A przygotowanie do małżeństwa. Coś wspaniałego. Pobłogosławiłem 30 małżeństw. Potem były skromne wesela. Każdy ten dom jest moim domem. Na święta seminarium się rozjeżdża. Zostałem raz na wiosce. Kiedy położyłem się do spania, okazało się, że są trzy pierzyny! A między pierzynami, w nogach – gumowa gruszka z ciepłą wodą.

Andrzej Szypuła: Kiedy do Księdza Rektora Pan Bóg zawołał: „Pójdź za mną” ?

Ks. dr Jan Niemiec: Kiedy byłem na studiach pedagogicznych w Rzeszowie. Wtedy wstąpiłem do duszpasterstwa akademickiego, które prowadził obecny proboszcz na Staromieściu w Rzeszowie ks. prałat Ireneusz Folcik. Był mnie odwiedzić ostatnio na Ukrainie, też z młodzieżą z duszpasterstwa akademickiego. Ks. Ireneusz organizował różne rekolekcje i dni skupienia. Tak się złożyło, że wyjechaliśmy do Miejsca Piastowego. Był tam dla studentów dzień skupienia. Byliśmy w kaplicy. Było to dla mnie wtedy mocne doświadczenie. Zrodziło się wtedy we mnie mocne przekonanie, że powinienem być po drugiej stronie, przy ołtarzu, jako kapłan. Poszedłem z tym do ks. Ireneusza, naszego duszpasterza, że chcę iść do seminarium. Było to po trzecim roku studiów. Studia trwały 4 lata. Ks. Ireneusz poradził mi spokojnie skończyć studia pedagogiczne. Tak się stało. Tylko że po studiach trzeba było przepracować 3 lata w zawodzie nauczycielskim. Uczyłem w szkole w moim rodzinnym Kozłówku. Już wtedy zgłosiłem się do bpa Tokarczuka. Kiedy skończyłem obowiązki pracy, przyjęto mnie na drugi rok do Wyższego Seminarium Duchownego w Przemyślu, w którym byłem nie 6 lat, tylko 5 i teraz muszę to nadrabiać.

Andrzej Szypuła: A wyjazd na Ukrainę?

Ks. dr Jan Niemiec: W 1987 roku zostałem posłany jako kapłan do Stalowej Woli. Był to gorący czas. Tam pracowałem 2 lata – 1987-88. U Matki Bożej Królowej Polski, u bpa Edwarda Frankowskiego, gorliwego proboszcza i kapłana. Było tam dużo wspólnot, ponad 30. Każda msza wieczorna była obsadzona przez inną wspólnotę. Moja – to duszpasterstwo nauczycieli. Raz w miesiącu była msza św. Ludzi pracy też miałem. Powstał chór. Prowadziła go p. Irena. Bp Frankowski zapraszał ciekawych ludzi, m. in. zaprosił ks. prof. Mariana Radwana, dyrektora Instytutu Jana Pawła II w Rzymie, który jeździł wówczas na Ukrainę. Wtedy przybyli ludzie z Kalusza na Ukrainie. Opowiadali o prześladowaniach. Był rok 1989. Wtedy ja miałem Mszę świętą. Było słowo Boże o Janie Chrzcicielu – „Ty pójdziesz służyć”. Ja to słowo odczytałem do siebie. Poszedłem  do bpa Frankowskiego: „To ja bym chciał pojechać na Ukrainę”. Wtedy zaczynała się już pieriestrojka. Bp Frankowski mówi: „To jedź do bpa Tokarczuka”. Ks. bp Tokarczuk mówi: „To jeszcze za wcześnie. Niech ksiądz idzie na KUL, zrobi doktorat, to się przyda tam”. Tak zrobiłem. Tymczasem zmiany na Ukrainie były dynamiczne. Bp Olszański był w seminarium we Lwowie z bpem Tokarczukiem. Prosił go o pomoc, bo zakłada seminarium. Wtedy bp Tokarczuk zwrócił się m. in. do mnie. Kilku nas było. „Ja Cię z KUL-u ściągam, do Morawska, żebyś napisał ten doktorat, na 9 miesięcy” – mówi. Potem bp Tokarczuk wysłał mnie na Ukrainę, do pomocy w seminarium.

Andrzej Szypuła: Ale z jedną wypowiedzią Ks. Rektora nie mogę się zgodzić: „Ja tam nie umiem śpiewać.” Podziwiamy piękny głos, piękno liturgii prowadzonej przez Ks. Rektora Adam Król:  Jaki jest stosunek Ukraińców do Polaków?

Ks. dr Jan Niemiec: Trzeba pamiętać, że mamy Ukrainę Zachodnią – dawne tereny II Rzeczpospolitej ze Lwowem, Tarnopolem. Tu stosunki są najtrudniejsze. Były walki, mordy. Tam, gdzie ja jestem – już za Zbruczem, to Ukraina Środkowa, gdzie były wspólne prześladowania, Polaków i Ukraińców. Jest jeszcze Ukraina Wschodnia, gdzie ludzie mówią  na ogół po rosyjsku. Inne jest Zakarpacie, inny jest Krym. Na Ukrainie jestem 13 lat. Nie słyszałem nigdy nic nieżyczliwego. Jeździłem do seminarium lwowskiego, wiem, że na Ukrainie Zachodniej były problemy. Po wizycie papieża i pomarańczowej rewolucji nastąpiło odrodzenie stosunków między Polakami i Ukraińcami.

Andrzej Szypuła: Jak sobie radzicie?

Ks. dr Jan Niemiec: Pan Jezus powiedział: ”Stokroć więcej otrzymacie.” Kiedy ostatnio byłem w domu rekolekcyjnym w Zakopanem w Księżówce, miałem  tylko 32 złote. Dałem ubogiej kobiecie 2 zł. W Stalowej Woli dostałem od proboszcza kopertę z kwotą  200 zł. Żałowałem, że nie dałem jej 5 zł, wtedy otrzymałbym 500 zł.  Tydzień temu wróciłem z Ziemi Świętej. Abp Michalik mi ufundował tę pielgrzymkę Był to zarazem obóz naukowy. Pod koniec Drogi Krzyżowej przechodziliśmy przez kościół koptyjski, prześladowany przez muzułmanów. Słyszę: „Jeżeli ktoś chce dać ofiarę, to można”. Ja miałem 10 dolarów, dałem. Za 2 dni – siostry z domu polskiego przynoszą mi ofiarę na seminarium w Gródku  w kwocie 1 tys. dolarów, czyli stokroć więcej. Gdy się nieraz martwiłem, jedna babcia mi mówi: „Pan Bóg niedzisiejszy, nie pierwszy rok rządzi, da sobie radę”. W tym miejscu chór „Harfa” zaśpiewał pieśń „Ubi caritas” („Gdzie miłość wzajemna”),  a następnie „Ave Maria” („Gdy klęczę przed Tobą”), obie po łacinie i po polsku.

Andrzej Szypuła: Jak podobają się Księdzu Rektorowi nasze śpiewy?

Ks. dr Jan Niemiec: Krasata! Tak mówią na Ukrainie. Piękne głosy, piękny chór. Choć mała parafia. Sama młodzież. Ważne, by być zawsze młodym duchem. Jak Ojciec Święty.

Spotkanie wspólnotowe z Ks. Rektorem zakończyło się wręczeniem upominków.  Prezes Mariusz Lepak wręczył Ks. Rektorowi obraz przedstawiający na płótnie postać Ojca Świętego Jana Pawła II, zaś Ks. Rektor przekazał nam grubą księgę „Studia Catholica Podoliae” 2004 Nr 3, wydaną w 2005 roku,  z artykułami teologicznymi i duszpasterskimi w języku polskim, włoskim, niemieckim i ukraińskim, wraz z płytą CD z 10-lecia seminarium w Gródku na Podolu. Na koniec wykonano wspólne pamiątkowe zdjęcie przed plebanią.

*****

– Dzień przed śmiercią, w przesłanym o godzinie 16.57 do Bogusi Stec-Świderskiej sms napisał: „Ecce Sinus Dei. Tylko Miłość. Dziękuję i błogosławię.” Straciliśmy wielkiego przyjaciela „Solidarności”, ale wierzymy głęboko, że dzień Jego śmierci na ziemi oznacza zarazem Jego narodziny dla Nieba, bo całe życie śp. Biskupa Jana było jedną wielką służbą dla Boga i ludzi.
Biskup Jan, będąc biskupem na Ukrainie utrzymywał zawsze bliskie związki z rzeszowska „S”. Ilekroć tylko przybywał do Polski zawsze odwiedzał Region Rzeszowski, a rzeszowscy związkowcy udając się na pielgrzymkę w tą część Ukrainy, będącą dawną ziemią Pierwszej Rzeczpospolitej, zawsze udawali się do Biskupa Jana.
Dla zobrazowania drogi życiowej śp. ks. Biskupa Jana Niemca zamieszczam poniżej wywiad, jaki przeprowadziłem z nim w 2008 roku.
Jerzy Klus

Od opozycjonisty do biskupa

Przeszedł ks. Biskup trudną, ale bardzo ciekawą drogę życiową, od studenta opozycjonisty, poprzez duszpasterza ludzi pracy, do biskupa na Ukrainie. Co sprawiło, że zaangażował się ks. Biskup w działalność opozycyjną?

– Rozpoczynając pod koniec lat siedemdziesiątych studia w Wyższej Szkole Pedagogicznej w Rzeszowie zetknąłem się z wieloma osobami, które podobnie jak ja, pragnęli, by Polska była krajem wolnym i niepodległym. Spotkałem ich zwłaszcza w prowadzonym przez ks. Ireneusza Folcika Duszpasterstwie Akademickim „Wieczernik”, skupiającym młodych ludzi opierających swoje ideały wolności na wierze. Wybór kardynała Karola Wojtyły na papieża i jego pierwsza pielgrzymka do ojczyzny sprawiły, że nagle poczuliśmy się wolnymi. Będąc na spotkaniu z Ojcem Świętym w Krakowie, widzieliśmy ogromne tłumy ludzi, uświadomiliśmy sobie wtedy, jak jest nas wielu. Kiedy więc nadszedł czas wielkich strajków i powstawania struktur ruchu „Solidarności”, nie mieliśmy wątpliwości, że mamy obowiązek stanąć po właściwej stronie i włączyć się w tworzenie nowej rzeczywistości. Nie wiedzieliśmy wtedy jeszcze, jakie ten ruch przybierze kształty, ale bardzo pragnęliśmy, by doprowadził do wolności i solidarności pomiędzy ludźmi. Żyliśmy bardzo intensywnie. Jeździliśmy na Katolicki Uniwersytet Lubelski, odwiedzaliśmy siedzibę regionu rzeszowskiego „Solidarności”, czytaliśmy niezależną prasę… Ponieważ byliśmy studentami, włączyliśmy się w tworzenie Niezależnego Zrzeszenia Studentów.

Dlaczego, będąc zaangażowanym w tworzenie nowej rzeczywistości, zdecydował się ks. Biskup zostać duchownym?

– Początek lat 80-tych był okresem wielkiego odrodzenia duchowego narodu. Wielu ludzi zmieniało wtedy swój dotychczasowy sposób życia. Podjąłem wtedy decyzje, że będę abstynentem. Decyzja ta miała podłoże religijny, ale była zarazem protestem przeciwko zniewoleniu człowieka, i temu co nam oferowało państwo komunistyczne. Podczas rekolekcji dla studentów z Duszpasterstwa Wieczernik w Miejscu Piastowym, poczułem nagle, że powinienem być po drugiej stronie ołtarza. Było to powołanie dwutorowe, kapłańskie i realizacja ideałów mających wymiar narodowy. Udałem się do ks. Ireneusza Folcika  i powiedziałem mu, że chcę wstąpić do Seminarium Duchownego. Ks. Ireneusz poradził mi bym się nie spieszył i najpierw ukończył studia.

Ale zaraz po studiach został ks. Biskup nauczycielem

– Po ich ukończeniu w 1981 roku, nie mogłem od razu wstąpić do Seminarium gdyż obowiązująca wówczas ustawa zobowiązała studentów do odpracowania studiów, lub zwrotu kosztów kształcenia. Podjąłem więc pracę nauczyciela w mojej rodzinnej miejscowości Kozłówku, gdzie założyłem Koło „Solidarności” nauczycielskiej. Zgłosiłem się jednak także do ks. bp Ignacego Tokarczuka, prosząc go o umożliwienie mi wstąpienia do Seminarium Duchownego w Przemyślu. Biskup Tokarczuk i ówczesny rektor Seminarium, ks. Moskwa, późniejszy biskup, zgodzili się bym nadal  pracował jako nauczyciel, a równocześnie zdawał niektóre egzaminy w Seminarium. Tak  więc będąc nauczycielem, przygotowywałem się do kapłaństwa. Po rocznych staraniach w Ministerstwie Pracy zwolniono mnie z obowiązku odpracowania studiów, dzięki czemu mogłem w 1982 roku wstąpić do Seminarium. Ponieważ miałem zdane niektóre egzaminy, przyjęto mnie od razu na drugi rok.

Wcześniej jednak wprowadzono w kraju stan wojenny, a ks. Biskup, będąc jeszcze nauczycielem, wystosował 8 lutego 1982 roku odważny list-protest do Senatu rzeszowskiej WSP. Napisał w nim m.in.:  m.in. … jakże silni w nienawiści są ci, którym dano władzę. Nie dość, ze niszczą swoich przeciwników zamykając ich w obozach, bez sądu, bądź zwalniając ich z pracy, to jeszcze każą im pod psychiczna presją podpisywać deklaracje  lojalności, będące w swej treści niezgodne z sumieniem podpisujących. Mało  tego – wprowadzają terror psychiczny w mury, gdzie w otwartości umysłów powinna królować prawda i nauka…”

– Myślę, że to co wtedy napisałem tkwiło w każdym z nas. Wszyscy czuliśmy powinność wobec Pana Boga i otaczającej nas rzeczywistości. Pewnie podobne protesty pisali także inni. Mój list został później opublikowany w prasie „solidarnościowej”, wiem, że był także odczytywany…

Czy spotkały ks. Biskupa z tego powodu jakieś szykany?

– Były rewizje, zatrzymano mnie na 48 godzin. W otrzymanych ostatnio z IPN dokumentach znalazłem m.in. protokoły z mojego przesłuchania, z których dowiedziałem się, że SB-cy nazwali mnie maniakiem religijnym.

Będąc w Seminarium utrzymywał ks. Biskup kontakty z podziemną „S”?

– Wszyscy w Seminarium żyliśmy ideałami „S”. Docierały do nas różne pisma podziemne, z KUL-u, od znajomych…  Zawsze gdy tylko udawało nam się zdobyć jakieś publikacje niezależne czytaliśmy je i przekazywaliśmy sobie nawzajem.  Sami również drukowaliśmy różne pisemka, a udając się gdzieś w podróż przewoziliśmy bibułę. Odwiedzając rodzinną miejscowość kontaktowałem się z moim starym znajomym Marianem Irzykiem, który działał w strukturach podziemnych rzeszowskiej „S”.

Zostawszy kapłanem był ks. Biskup duszpasterzem ludzi pracy w Stalowej Woli.

– Po ukończeniu w czerwcu 1987 roku Seminarium Duchownego władze kościelne skierowały mnie do Parafii Matki Boskiej Królowej Polski w Stalowej Woli. Proboszczem był tam ks. Edward Frankowski, obecnie biskup pomocniczy diecezji sandomierskiej, znany w całej Polsce ze swojej odważnej postawy wobec władz PRL. Przypuszczam, że ks. Frankowski wiedział o moich związkach z „S”, gdyż powierzył mi prowadzenie duszpasterstwa ludzi pracy, które zresztą faktycznie sam prowadził. Spotkałem się tam z ludźmi, którzy tworzyli w Stalowej Woli „S”. Był to wspaniały czas. Na odprawiane w naszym kościele Msze św. w intencji Ojczyzny przychodziło czasami nawet 5 tysięcy ludzi. Upominaliśmy się o pobitych przez SB i prześladowanych robotników. Odwiedzali nas znani obrońcy, występujący w procesach politycznych, m.in. mecenas Piotr Andrzejewski. Sami także jeździliśmy na rozprawy robotników. SB-cy robili nam zdjęcia…

Jak to się stało, że w sierpniu 1988 roku znalazł się ks. Biskup wśród strajkujących robotników Huty Stalowa Wola?

– Pod koniec strajku rozpuszczono pogłoskę, że Huta Stalowa Wola ma zostać spacyfikowana i nawet przygotowano już szpitale na przyjęcie rannych. Przerzucono mnie tam wtedy przez płot bym odprawiał Mszę św. i niósł pociechę strajkującym. W kilka godzin później w podobny sposób przerzucono do huty księży Adama Gardiasza i Tadeusza Białego. Spowiadaliśmy strajkujących i odprawialiśmy Msze św. Spaliśmy w Narzędziowni. Strajk przerwano po telefonie od Lecha Wałęsy, że rząd obiecał rozpoczęcie rozmów okrągłego stołu; wtedy opuściliśmy Hutę. Przeszliśmy pochodem do Kościoła Matki Boskiej Królowej Polski. Witało nas całe miasto. Decyzja o wyjściu z Huty miała także charakter religijny, było to jakby przejście z niewoli do wolności, ze śmierci do życia, z ciemności do światła. Ludzie, będący może wcześniej pełni lęku, po wyjściu z Huty stali się wolnymi, choć nie wolnością zewnętrzną, tylko wewnętrzną. Przestali się bać, pomimo że wokoło kręciły się różne służby. Były później próby zastraszenia ludzi, szantaże, prześladowania. Prosiliśmy Episkopatu Polski, by stanął w ich obronie.

A wkrótce potem, gdy Polska stała się krajem wolnym, ks. Biskup ją opuścił. Jaki był powód tej decyzji?

– W 1989 roku przyjechał do Stalowej Woli ks. Marian Radwan, historyk z KUL, który często jeździł na Wschód i znał tamtejsze realia. Następnego dnia  przyjechali także ludzie z Kałusza na Wschodzie i opowiadali o prześladowaniach, zniszczonych świątyniach i braku kapłanów. Akurat tego dnia czytałem na spotkaniu wspólnoty neokatechumenatu fragment Pisma Świętego, ze słowami Chrystusa: „Będziesz głosił Ewangelię wszystkim narodom”. Uznałem, że słowa te skierowane są do mnie więc powinienem udać się na Wschód i głosić tam Dobrą Nowinę.

I udał się ks. Biskup ma Ukrainę…

– Pojechałem tam, ale dopiero po kilku latach. Gdy powziąłem zamiar udania się na Wschód, udałem się do ks. Edwarda, który w tym czasie był już biskupem, prosząc go, żeby mi pozwolił wyjechać na Ukrainę. Polecił mi udać się z tym do ordynariusza bp Ignacego Tokarczuka. Pojechałem więc do Przemyśla, a Biskup Tokarczuk uznał, że najpierw powinienem zrobić doktorat, bo – jak powiedział – wtedy będę tam bardziej potrzebny. Poszedłem więc na dwa lata na KUL. Za temat pracy doktorskiej wybrałem sobie Kolegium Ojców Jezuitów w Chyrowie. W czasie gdy ją pisałem biskupem diecezji kamieniecko-podolskiej został ks. Jan Olszański, bliski przyjaciel bp Tokarczuka. Bp Olszański prosił bp Tokarczuka o przysłanie mu kapłanów, więc bp Tokarczuk wysłał w 1991 roku na Ukrainę ks. Jerzego Gurcka, wicerektora Seminarium Duchownego w Przemyślu, by utworzył tam seminarium. We wrześniu 1992 roku, po ukończeniu pracy doktorskiej i obronieniu jej, udałem się wraz z kilkoma księżmi z diecezji przemyskiej na Ukrainę, by w utworzonym przez ks. Gurcka Seminarium uczyć historii. Po roku zostałem rektorem Seminarium. W listopadzie 2006 roku Ojciec Święty mianował mnie biskupem pomocniczym diecezji kamieniecko-podolskiej.

Szanowny czytelniku

Z dniem 25 maja 2018 r. rozpoczyna obowiązywanie Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (określane popularnie jako „RODO”).  

Dajemy Państwu możliwość wyboru, czy i w jakim zakresie chcą korzystać z usług i udostępniać o sobie informacje. Co prawda nasz serwis jest dostępny bez konieczności podawania informacji o sobie, jednakże gdyby taki kwestia pojawiła się to wskazanie danych jest dobrowolną decyzją użytkownika. Użytkownik w każdej chwili może żądać ich usunięcia w całości lub części, kierując stosowaną korespondencję na adres: rzesz@solidarnosc.org.pl  lub tradycyjnie na adres Region Rzeszowski NSZZ „Solidarność” ul. Matuszczaka 14, 35-083 Rzeszów  

Korzystający z naszego serwisów internetowego pozostają Państwo anonimowi tak długo, aż sami nie zdecydują inaczej. Wynikające z ogólnych zasad połączeń realizowanych w Internecie informacje zawarte w logach systemowych (np. adres IP) są przez Region Rzeszowski NSZZ „Solidarność” wykorzystywane w celach technicznych, związanych z administracją naszymi serwerami. Poza tym adresy IP są wykorzystywane do zbierania ogólnych, statystycznych informacji demograficznych itp.  

Dane dotyczące użytkowników serwisu internetowego http://https://www.solidarnosc.rzeszow.org.pl// przetwarzane są przez Region Rzeszowski NSZZ „Solidarność” z siedzibą w Rzeszowie, ul. Matuszczaka 14, NIP 813-12-88-922 będący w odniesieniu do danych osobowych użytkowników administratorem danych osobowych.  

Kontakt z Inspektorem Ochrony Danych Osobowych jest możliwy pod adresem email: iod.rzesz@solidarnosc.org.pl lub telefonicznie: 513 168 307

Dane osobowe to, zgodnie z postanowieniami RODO, informacje o zidentyfikowanej lub możliwej do zidentyfikowania osobie fizycznej. W przypadku korzystania z naszego serwisu internetowego takimi danymi są np. adres e-mail, adres IP. Dane osobowe mogą być zapisywane w plikach cookies lub podobnych technologiach instalowanych na naszych stronach i urządzeniach, których używasz podczas korzystania z naszych usług.  

Dane osobowe użytkowników - jeżeli będą zbierane - traktowane będą jako wydzielona baza danych przechowywana na serwerze Regionu Rzeszowski NSZZ „Solidarność” w strefie bezpieczeństwa zapewniającej właściwą ochronę. Dostęp do bazy danych posiadają jedynie pracownicy, którzy posiadają stosowne upoważnienia do przetwarzania danych Jako administrator danych osobowych użytkowników wydawanego przez nas serwisu internetowego możemy w drodze umowy powierzać przetwarzanie tych danych innym podmiotom.  

Zbierane przez Region Rzeszowski NSZZ „Solidarność” dane osobowe użytkowników przetwarzamy w sposób zgodny z zakresem udzielonego przez użytkownika zezwolenia lub na podstawie innych ustawowych przesłanek legalizujących przetwarzanie danych (przede wszystkim w celu realizacji usług oraz w prawnie usprawiedliwionym celu - marketingu bezpośrednim naszych produktów lub usług), zgodnie z wymogami prawa polskiego, dlatego też podstawą i celem przetwarzania danych osobowych związane są niezbędność przetwarzania do celów wynikających z prawnie uzasadnionych interesów realizowanych przez administratora lub przez stronę trzecią. Ta podstawa przetwarzania danych dotyczy przypadków, gdy ich przetwarzanie jest uzasadnione z uwagi na nasze usprawiedliwione potrzeby, co obejmuje między innymi konieczność zapewnienia bezpieczeństwa usługi, dokonanie pomiarów statystycznych, ulepszania naszych usług i dopasowania ich do potrzeb i wygody użytkowników jak również ewentualnego prowadzenie marketingu i promocji własnych usług administratora.  

Państwa dane, w ramach naszych usług, przetwarzane będą wyłącznie w przypadku posiadania przez nas lub inny podmiot przetwarzający dane jednej z dopuszczonych przez RODO podstaw prawnych i wyłącznie w celu dostosowanym do danej podstawy, zgodnie z opisem powyżej. Dane przetwarzane będą do czasu istnienia podstawy do ich przetwarzania – czyli w przypadku udzielenia zgody do momentu jej cofnięcia, ograniczenia lub innych działań z Twojej ograniczających tę zgodę, w przypadku niezbędności danych do wykonania umowy – przez czas jej wykonywania, a w przypadku, gdy podstawą przetwarzania danych jest uzasadniony interes administratora – do czasu istnienia tego uzasadnionego interesu. Dane będą przetwarzane przez Region Rzeszowski NSZZ „Solidarność” i ewentualnie przez Zaufanych Partnerów, jeśli wyrazisz im zgodę, ale mogą być one również powierzone do przetwarzania innym podmiotom. W każdym takim przypadku przekazanie danych nie uprawnia ich odbiorcy do dowolnego korzystania z nich, a jedynie do korzystania w celach wyraźnie wskazanych przez nas. Przekazywanie danych ma miejsce na ogół w przypadku współpracy z podwykonawcą lub usługodawcą. W każdym przypadku przekazanie danych nie zwalnia przekazującego z odpowiedzialności za ich przetwarzanie. Dane mogą być też przekazywane organom publicznym, o ile upoważniają ich do tego obowiązujące przepisy i przedstawią odpowiednie żądanie, jednak nigdy w innym przypadku.  

Jak już wspomniano, na naszej stronie internetowej używamy technologii, takich jak pliki cookie i podobnych służących do zbierania i przetwarzania danych osobowych oraz danych eksploatacyjnych w celu personalizowania udostępnianych treści i reklam oraz analizowania ruchu na naszych stronach. Cookies to dane informatyczne zapisywane w plikach i przechowywane na Twoim urządzeniu końcowym (tj. Twój komputer, tablet, smartphone itp.), które przeglądarka wysyła do serwera przy każdorazowym wejściu na stronę z tego urządzenia, podczas gdy odwiedzasz różne strony w Internecie. Znajdziesz tam także informację o tym jak zmienić ustawienia przeglądarki, by ograniczyć lub wyłączyć funkcjonowanie plików cookies itp. oraz jak usunąć takie pliki z Twojego urządzenia.  

Macie Państwo prawo żądania dostępu do Twoich danych osobowych, ich sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania, prawo do przeniesienia danych, wyrażenia sprzeciwu wobec przetwarzani danych oraz prawo do wniesienia skargi do organu nadzorczego - Prezesa Urzędu Ochrony Danych Osobowych, Uprawnienia powyższe przysługują także w przypadku prawidłowego przetwarzania danych przez administratora.